Klasa 6d
Szkoła podstawowa 43!

 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj

Monkberry moon delight.

 
Odpowiedz do tematu    Forum Klasa 6d Strona Główna -> The best of!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
danielinho
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Siro

  Wysłany: Czw 15:19, 31 Sty 2008 
Temat postu: Monkberry moon delight.

Tytuł: Monkberry moon delight.
Autor: Martyna


- Awww! - wrzasnęłam, spadając z łóżka. Mój kot, Rolling Beatle Doors, w skrócie zwany Rolling albo Beatle, jak co rano podrapał mnie, żebym wstała. Kiedy jednak wstałam, zobaczyłam kogoś, kogo się nie spodziewałam.
- Trojka! - pisnęłam i rzuciłam się na nią, podskakując. Rolling zasyczał ostrzegawczo i wystawił zaostrzone pazury.
- Ach, Martyna! Wszyscy na ciebie czekamy, ubierz się i biegnij za mną! - powiedziała TrojAnkA. Wyraźnie była zdenerwowana. Kiedy chciałam coś powiedzieć, ona tylko położyła palec na swoich ustach, nakazując mi, żebym była cicho. Ubrałam się szybko. Moja przyjaciółka wzięła jakąś walizkę, która zakurzona stała na mojej szafie i zaczęła wrzucać do niej wszystkie moje rzeczy, łącznie z kotem. Obrażona, wyjęłam go i przytuliłam.
- Twoja mama wie - mruknęła, nawet na mnie nie patrząc.
Walizka pomieściła wszystko. Wyleciałyśmy z mojego domu jak z procy, a Rolling Beatle Door za nami. Anka trzymała mnie za ramię i ciągnęła mnie w odwrotnym kierunku, niż droga do szkoły i do miasta.
- Anka, co się dzieje? - jęknęłam. A ona tylko spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i mrugnęła wesoło. W oddali widziałam jakiś pagórek, za ostatnimi z domów. Wyszłyśmy już z Lublina. Na tej górce stała większość naszej klasy. Udało mi się ich rozpoznać - Paulina, Paulina, Sylwia, Patrycja, Patrycja, Edyta, Klaudia, Żaneta, Daniel, Wojtek, Marcin, Michał i jakaś wysoka, nie znana mi kobieta. TrojAnkA zmrużyła oczy i spojrzała na nią wrogo.

**
Co się stanie? To w przyszłym odcinku :>
_________________

Monkberry Moon Delight - cz. 2.

Doszłyśmy do pagórka. TrojAnkA przez całą drogę nie powiedziała ani słowa. Gdy klasa mnie zobaczyła, powiedzieli tylko "Nareszcie!", "W końcu!". Mogłam się przyjrzeć tej kobiecie. Była ubrana bardzo dziwnie. W jakąś niebiesko-fioletową szatę, w dłoni dzierżyła kawałek drewna. Miała bardzo ostre rysy twarzy i okulary-połówki. Wyglądała zupełnie jak profesor McGonnagal.
- Witajcie, uczniowie, jestem profesor McGonnagall - jej głos był tak ostry, jak rysy twarzy. Po chwili doszło do mnie to, co powiedziała. Profesor McGonnagall? Co tu się dzieje? rozejrzałam się w koło, reszta klasy była tak skołowana, jak ja.
- Profesor McGonnagall? - wyszeptała bardzo blada Papusia.
- Tak! - warknęła Minerwa McGonnagall - Zabieram was do Hogwartu. Wasi rodzice już o tym wiedzą. - Cała klasa krzyknęła z radości. Tylko Karol, którego przyprowadził przed chwilą Marcin był zamyślony.
- A pieniądze? - spytał z powagą, patrząc profesor w oczy.
- Pieniądze dla was zafundował sir Paul McCartney. Uczył się w Hogwarcie, gdy był młody, a po liście jednej z was... - wszyscy spojrzali na mnie, a ja zaczerwieniłam się jak malina - ...z jej opisu wyczytał, że ta klasa będzie się nadawała - Profesor zmierzyła nas krytycznym wzrokiem.
- Nie traćmy czasu, jedźmy!
- Dobrze - przyznała rację Minerwa McGonnagall i zamachała różdżką. W jej dłoni pojawił się wyświechtany but - To świstoklik - wyjasniła nam. Wszyscy więc dotknęłiśmy go, coś błysnęło i porwało nas w górę. Palce przykleiły się nam jednak do buta i nie mogliśmy ich oderwać. Zaczęło mi być niedobrze. Kiedy zrobiłam się zielona na twarzy i byłam mentalnie przygotowana na to, że zwymiotuję na swoją nową, zieloną bluzkę z napisem "I love Paul McCartney", pojawiliśmy się przy jakimś zamku.
- Witamy w Hogwarcie! - powiedział ktoś za naszymi plecami. Drgnęłam i odwróciłam się. Przede mną stał Rubeus Hagrid!
- Wasze rzeczy, podręczniki, szaty, są tutaj - McGonnagall pokazała na stosik kufrów, stojących pod wejściem do zamku. Wszyscy rzucili się na nie, nie mówiąc ani słowa. Słyszałam piski dziewczyn, obok mnie stała Żaneta, patrząc w niemym zachwycie na swoje szaty z wizerunkami piesków. Spojrzałam wokół - każdy miał swoje wymarzone rzeczy. Z zapałem otworzyłam zielony kufer z napisem "Martyna". Znalazłam w nim mnóstwo ruchomych plakatów różnych grup rock and rollowych, gramofon i winylowe płyty, o których marzyłam. Oprócz tego znalazłam szaty, wszystkie butelkowozielone, czarne lub jasnozielone. Niektóre z nich miały naszyte zdjęcia Beatlesów lub teksty ich piosenek. Na dnie kufra zobaczyłam worek galeonów. Szybko go schowałam, bo zauważyłam, że nikt nie miał pieniędzy w kufrze. O co chodzi?

*
W następnej części poznamy innych bohaterów serii ksiązek o Harrym Potterze, napisanych przez J. K. Rowling. Zobaczycie też pierwszy dzień w nowej szkole!

Monkberry Moon Delight cz. 3

Hagrid zaprowadził nas do Wielkiej Sali. Była rzeczywiście tak piękna, jak opisywali ją w książkach. Patrzyliśmy na nią w niemym zachwycie. McGonnagall szybko ustawiła nas w rządku. Obok nas stało wielu pierwszoroczniaków. Zaczęto nas wywoływać. Paulina, Sylwia, Anka, Edyta, Klaudia, Daniel, Wojtek i ja trafiliśmy do Gryffindoru. Siedliśmy obok siebie przy stole i patrzyliśmy, gdzie pójdzie reszta. Żaneta i Paulina B. trafiły do Hufflepuffu. Karolina, Przemek, Karol, Patrycja, Patrycja i Iga dosiedli się do Ravenclavu. Dorian i Marcin powędrowali do stolika Slytherinu. Uczta była niezwykła - profesor Dumbledore wygłosił krótką mowę, przedstawił nam zasady i wysłał nas do dormitorium. Wszystkie dziewczyny z 6"D" trafiły do dormitorium razem z Hermioną!
- Cześć! - powiedziała nam znad książki.
- Witaj. Jesteśmy tutaj nowi... - mruknęła TrojAnkA.
- Ach, to wy, jesteście od Paula, tak? - spytała Hermiona. Gdy pokiwaliśmy głowami, ona zatrzasnęła książkę, wstała i pokazała nam nasze łóżka. Obok stały kufry. Moje łóżko było na końcu sali, pod oknem. Miałam do swojej dyspozycji całą ścianę. Hermiona pożyczyła mi magicznej taśmy klejącej i przykleiłam wszystkie plakaty. Kiedy skończyłyśmy się rozpakowywać, wszedł pan Olivander, wytwórca różdżek. Miał ze sobą kilka pudełek. Kazał nam po kolei testować różdżki. Sylwii najbardziej pasowała ta z jesionu, z włosem jednorożca, a Paulinie z wierzby z piórem hipogryfa. Anka dostała różdżkę ze zmielonymi łuskami smoka, a ja dębową różdżkę z włosem muzy. Gdy wyszedł Olivander, Hermiona pokazała nam najprostsze zaklęcie, które zmienia kolor tkanin.
- Moria! - krzyknęłyśmy zgodnie. Firanka Sylwii stała się różowa, Pauliny pomarańczowa w zielone kwiaty, Anki, Klaudii i Edyty niebieska, a moja zielona w czarne pacyfki. Hermiona pochwaliła nas, szczególnie Paulinę i mnie, bo wyczarowałyśmy wzorki. Za drugim razem Sylwii i Ance również udało się to zrobić. Później Hermiona nauczyła nas zaklęcia "Lumos". Z tym poradziłyśmy sobie doskonale. Po chwili stwierdziłyśmy, że pójdziemy odwiedzić dziewczęta w Slytherinie. Chłopcy byli w pokoju Gryffindoru, ćwiczyli zaklęcie "avis". Tylko Danielowi udało się wyczarować małe, błękitne ptaszki, a Wojtek wyczarowywał szare szczury.

*
Co będzie robić reszta klasy? Dowiecie się po przerwie na reklamy

Monkberry Moon Delight, część 4.

- Come on, baby, light my fire - zanuciłam, gdy szliśmy w kierunku Dużej Sali. Za pięć minut byliśmy umówieni z resztą klasy przy stole Ravenclavu, który był pusty o tej godzinie, czyli o 18. Mój kot, Rolling, posłusznie szedł za mną. Drużyna z Gryffindoru była pierwsza, gdy siadaliśmy przy stole, nikogo jeszcze nie było. Zaczęliśmy rozmawiać. Chłopcy opowiedzieli nam o Ronie, który próbował ich czegoś nauczyć. Przy zaklęciu avis wyczarował zielone sowy, zamiast błękitnych ptaszków, więc zrobił się czerwony jak burak i zmył się. Roześmiałyśmy się i pokazałyśmy chłopcom, jak rzucić zaklęcie lumos, a potem każda z nas wyczarowała po parę ptaszków. Klaudia i Edyta, gryfonki, spóźniły się na spotkanie. Klaudia mówiła o Peterze Tsu, przystojnym Ślizgonie, któremu wyraźnie się spodobała. Po chwili dołączyli Puchoni, czyli Żaneta i Papusia. Ta ostatnia poznała już Harrego i była zakochana po uszy. Grzanka stwierdziła, że ma u niego szanse, na co Paulina oblała się szkarłatem, piszcząc "Aleś ty głupia". Troja i ja wymieniłyśmy znaczące spojrzenia. Następnie przyszła drużyna z Ravenclavu. Iga i Karolina mówiły tylko o Ronaldzie Thermopolis, który był w dormitorium obok. Karol opowiadał im o swoim nowym koledze, Peterze Tsu, więc natychmiast przerwała mu Klaudia, mówiąc o tym, jaki on jest przystojny. Patrycja i Patrycja twierdziły, że Fred i George Weasleyowie sprzedali im kanarkowe kremówki. Nikt im nie wierzył, więc Karol powiedział, że spróbuje, czy to rzeczywiście są te słodycze. Przekonał się o tym nadzwyczaj boleśnie, zamienił sie w wielkiego kanarka. Cała klasa siedziała tam bardzo długo, dopóki nie wygoniła ich profesor Trelawney.

*
W następnej opowieści klasa pozna Harrego, Rona i Hermionę. Cała klasa

Monkberry Moon Delight cz. 5

- Awww! - wrzasnęłam, spadając z łóżka. Rolling prychnął na mnie i podrapał mnie po nosie. Coś trzasnęło - złamałam to? Podniosłam się i zamarłam - obok mnie leżała gitara, której odłamałam gryf. Jęknęłam przeciągle:
- Czy ja zawsze muszę się budzić w ten sposób? Nie ważne, czy to jest Hogwart, czy Lublin, zawsze drapie mnie mój kot! Moja gitara!
- Nie przejmuj się - uśmiechnęła się Hermiona, która już była na nogach, jako jedyna z naszego dormitorium - Reparo!
Gitara szybko się naprawiła. Podziękowałam jej i sprawdziłam, czy gra, tak jak trzeba. Ubrałam się, myśląc o tym, co się wydarzyło. Jestem w Hogwarcie! Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Rzuciłam okiem na plan, który wisiał na tablicy korkowej w naszym pokoju. Pierwszą mamy transmutację. Uch, McGonnagall, nie polubiłam jej, jest zbyt ostra i surowa. Ale, no cóż.. Do pierwszej lekcji miałam dwie godziny. Ubrałam się w butelkowozieloną szatę z wyszytym napisem "Too many people going underground". Pomyślałam, że pójdę zwiedzić Hogwart, nie chciałam budzić dziewczyn. Hmm, chociaż... obudzę TrojAnkę, bo to świnia, i nie zasługuję na to, żeby jej nie budzić Wink. Zwlokłam ją z łóżka. Ubrała się szybko w czarną szatę ze zdjęciem Tygrysa, jej psa. Poszłyśmy do biblioteki.
- Och, ty też masz pierwszą transmutację? - spytałam.
- Tak, a potem zielarstwo.
- Rozumiem.
Coś zamiałczało mi pod nogami.
- Rolling, co ty tutaj robisz! - mruknęłam i wzięłam kota na ręce. TrojAnkA zatrzymała się, patrząc na mnie ostrzegawczo. Usłyszałam rozmowę.
- To niemożliwe, przecież wszystko miało być normalnie! - mówił ktoś.
- Nie, nie, to nie tak, zrozum... - powiedziała druga osoba. Rozpoznałam ją - to była Hermiona!
- Och, teraz już jest za późno, zrobię to! - warknął męski głos.
- Dzięki Harry. Ale weźmiesz nas!
- Jesteście na to za delikatni, Ron się boi pająków. - mruknął ów Harry.
- Harry! - pisnęła ostrzegawczo Hermiona.
- No dobrze... - usłyszałam, że przyśpieszyli kroku. TrojAnka odskoczyła, ale ja zrobiłam to za późno, zauważyli mnie.
- To ty! - powiedziała Hermiona. Zmieniła ton głosu z ostrego na miły. A obok niej stał... Harry Potter! - Zgubiłaś się?
- Niee... - wymamrotałam cicho. Hermiona i Harry odeszli.

*
Muszę konczyc. Dokoncze.

Monkberry Moon Delight, cz.6

- Na dzisiejszej lekcji nauczymy się najprotszej rzeczy, czyli transmutacji mrówek w szpilki. Wystraczy powiedzieć "Feraverto" i machnąć różdżką, o, tak - McGonnagall zakreśliła różdżką kółko w powietrzu. Hermionie Granger, również pierwszoroczniaczce, Paulinie, Danielowi i mi udało się zrobić to za pierwszym razem. Ronald Weasley i Neville Longbottom oraz reszta klasy zamienili mrówkę w chodzącą szpilkę. Nauczycielka prychnęła z pogardą. Po ciężkiej lekcji całej niegdysiejszej 6"D" udało się zamienić mrówkę w szpilkę. Kiedy całą grupą zmierzali na lunch, zaskoczył ich Harry Potter. Szedł sam, ale kiedy zauważył Papusię, ożywił się i spytał, czy przeszłaby się z nim po błoniach. Wniebowzięta Paulina zgodziła się i odłączyła od klasy. Po lunchu musieliśmy się oddzielić. Gryfoni mieli zielarstwo, Ślizgoni eliksiry, Puchoni lekcję latania na miotłach, a mieszkańcy Ravenclavu wróżbiarstwo. Zastanawiała mnie wczorajsza rozmowa Harrego i Hermiony. Dowiedziałam się już, że wszystko, co wymyśliła Rowling, była fikcją. Poznała ona jednak Hermię, Harrego i Rona, więc pisała o nich. Tak naprawdę nie byli takimi bohaterami, chociaż historia młodego Pottera była taka sama - rodzice zabici przez Voldemorta, od niego klątwa się odbiła. Teraz Harry był w pierwszej klasie. Po śmierci rodziny zaopiekował się nim Syriusz Black. Rozmyślania przerwała mi profesor Sprout, która wygłosiła długi i nudny wykład, który trwał całą lekcję. Opowiadała w nieskończoność o zasadach, żeby być bezpiecznym na zielarstwie. Było śmiertelnie nudno, więc zaczęliśmy grać w eksplodujące gargulce.
Po tej lekcji była długa przerwa, więc poszliśmy do swoich domów. Tylko ja wymknęłam się i poleciałam do biblioteki. A w niej zobaczyłam Harrego, z uwieszoną u boku Papusią. Podeszłam bliżej, udając, że chcę porozmawiać z Pauliną, i udało mi się zobaczyć książkę, którą czytał. "Monkberry Moon Delight". Hmm... Papusia zauważyła mnie i zaczęła zasypywać potokiem słów. Dowiedziałam się, że chodzi z Harrym, który uśmiechnął się do mnie nieśmiało. Po chwili stwierdziłam, że więcej się nie dowiem, więc wróciłam do pokoju wspólnego. Po drodze spotkałam jednak Freda i Georgea Wesleyów, którzy szli z TrojAnką!
- Hej, TrojAnka! Hej, Fred, hej, George! - powiedziałam wesoło.
- Siemasz, ja jestem Fred, a to George - powiedział jeden z Weasleyów.
- Skoro mówisz, że jesteś Fred, to znaczy, że jesteś George - zaśmiałam się krótko.
- No cóż, masz rację - uśmiechnął się do mnie Fred.
- Mój brat znalazł sobie dziewczynę - wyszczerzył zęby George, kiedy skierowałam pytające spojrzenie w stronę TrojAnki. Fred i Anka momentalnie się zaczerwienili. Zachichotałam mimowolnie.

*
W następnej części dowiecie się, kto będzie dziewczyną Wojtka!


Monkberry Moon Delight, cz. 7

Gdy siedzieliśmy spokojnie w pokoju głównym Gryffindoru, wtem wpadł Daniel, wrzeszcząc, żebyśmy za nim pobiegli. Prowadził nas przez wiele krętych korytarzy, aż zeszliśmy do lochów. W jakimś ciemnym, dawno nie uczęszczanym kącie leżał... martwy Peter Tsu. Przy nim klęczała Klaudia. Ciało Petera było zakrwawione, jakby morderstwa dokonywano szybko, bez zastanawienia. Nosił ślady szarpaniny. W dłoniach trzymał jakąś opasłą, wyświechtaną książkę. Podeszłam do niego, przełamując obrzydzenie i wyjęłam tom. Przeczytałam tytuł książki: "Monkberry Moon Delight". Otworzyłam ją na jakiejś stronie. Wypadła kartka. Paulina schyliła się i ją podniosła.
- Sto sześćdziesiąt trzy, osiem, dziewiętnaście. Hmm, co to znaczy? - przeczytała i zmrużyła oczy.
- Może szyfr? - Sylwia wyrwała jej kartkę.
- Może dotyczy tej książki? - Daniel wyrwał kartkę Sylwii.
- Pokażcie! - wyrwałam Danielowi kartkę. Otworzyłam na 163 stronie, wers ósmy, dziewiętnaste słowo. Zbladłam, nie mogąc nic powiedzieć. W końcu wydukałam z siebie to straszne słowo - Śmierć! A następne słowa to: "Śmierć tym, którzy zadrą z panem krwii, panem śmierci, panem zła, tym, którzy zadrzą z Lordem Voldemortem!".
Wszyscy się zrobili bladzi jak ściana. Wzięliśmy książkę i kartkę z szyfrem, pobiegliśmy do biblioteki. O co chodzi?
Następnego dnia wiadomość o śmierci Petera Tsu obiegła całą szkołę. Klaudia dostawała prezenty i kondolencje od wszystkich. Jednak wszyscy uczniowie byli przerażeni morderstwem w Hogwarcie.

*
W następnej części dowiecie się, z kim chodzi Wojtek, z kim chodzi Paulina i Daniel i Anka i ja

Monkberry Moon Delight, cz. 8

Święta.

Wiadomość o morderstwie Petera nikogo już nie przerażała. My zajeliśmy się czymś innym. Papusia zerwała z Harrym, stwierdziła, że jest zbyt płytki. Chłopcem natychmiast zajęła się Klaudia, która pogodziła się ze śmiercią Tsu. TrojAnka i Sylwia chodzą z Weasley'ami. Trojka i Fred, Sylwia i George. Paulina jest dziewczyną Deana Thomasa. O Danielu i Ginny plotkuje cała szkoła. Wojtek dostał szlaban, uczy się i mieszka w śmietniku. A ja przedwczoraj poznałam chłopaka, który nazywa się i wygląda jak Paul McCartney. Hmm...

- Love is long, aaa, love is looong, sing your song! - zanuciłam rozmarzona po spotkaniu z Paulem. Wiedziałam, że w sypialni będą prezenty, więc starałam się iść szybko, było to jednak trudne, bo nie mogłam uwierzyć, że Paul i ja idziemy razem na szkolny bal - She loves you, yeah, yeah, yeah, please, wait a minute, mister postman, love me do, yeah, help! - zmiksowałam parę piosenek Beatlesów, idąc w podskokach. W końcu doszłam do portretu grubej damy.
- Psy śmierdzą - podałam hasło. W sypialni były już wszystkie dziewczyny. Zabrałyśmy się do rozpakowywania.
- Hej, co to jest? - krzyknęłam, patrząc na pudełko w kształcie serca. Otworzyłam je i znalazłam figurkę Paula McCartneya z podpisem - "Od Ronalda Weasleya".
- Wow! - powiedziała Trojanka, zaglądając mi przez ramię - Dostałam takie samo od Freda, tylko przedstawiało Ringo - zachichotała dziko. Uśmiechnęłam się, postawiłam figurkę na szafce nocnej. Gliniany Paul zaczął grać na swoim basie solówkę, mrugając do mnie. Następna paczka była bardzo ciężka. Przeczytałam, że wysłał ją do mnie mój Paul. Rozerwałam szybko papier i aż ugięły się pode mną nogi - cała dyskografia Beatlesów i Doorsów! Musiał wydać fortunę! Kolejny prezent podarowała mi mama - była to suknia na bal, na piersiach miała wyszytą sowę. To był znak, którego znaczenie znała tylko ona, Trojanka, pewna Wrocławianka i ja. Oprócz tego wszystkiego dostałam pluszaka-sowę od owej Wrocławianki, ciastka od rodziny, nową gitarę od taty, akcesoria dla kota od ciotki i pluszowe serce od ex. To ostatnie wyrzuciłam przez okno. Dziewczęta również dostały swoje wymarzone prezenty. Papusia miała ich najwięcej, w większości od Harrego, który błagał, by do niego wróciła. Ta jednak była niewzruszona.

*
Nie będę opisywała waszych prezentów, więc mi głowy nie zawracajcie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Polka
Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah



Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lbn

  Wysłany: Pią 23:17, 01 Lut 2008 
Temat postu:

Z poprzedniego foruum:]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
danielinho
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Siro

  Wysłany: Sob 11:24, 02 Lut 2008 
Temat postu:

No tak Grin

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Niut@
Stały bywalec
Stały bywalec



Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Sycylia ;)

  Wysłany: Śro 15:54, 12 Mar 2008 
Temat postu:

Heh, boskie, poprostu jak ja to już wcześniej powiedziałam Grin

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Klasa 6d Strona Główna -> The best of! Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | autumn Style by ArthurStyle
Regulamin